Czekając na opowieść… czytam nadal :)

Czas zatrzymać się i powspominać „lekturowo”. Wertując listę przeczytanych książek, przesuwając placem po każdej pozycji, próbuję odzyskać, odświeżyć wrażenia. Bardzo mieszane. Zdarzyły się małe odkrycia i zachwyty, ale jednak czegoś brak. Jakiejś opowieści, która dobrze domknęłaby rok. „Literackie przejedzenie”? Wygórowane oczekiwania? Nie wiem. Jak czytam, u naszych czeskich sąsiadów krytyka również czeka na coś wielkiego, może na nowego Čapka… Jak jest u nas? Czy na coś czekamy? Na kogoś? Tak, ja czekam na opowieść. Bez fajerwerków, wydumanych eksperymentów, przekombinowanych postaci, fabuły napchanej topowymi, ale kompletnie nierozpoznanymi problemami, mało prawdziwymi, na siłę wtłaczanymi w fabułę, które mają popchnąć tekst marketingowo i nabić czytelnika w butelkę. Dlatego chyba z takim głodem opowieści usiadłam do „Lalki”. Potrzebne mi były te powroty. I to zdecydowanie najlepsze momenty czytelnicze mijającego roku. Opowieść pełna treści. Czy nam Polakom jest potrzebny nowy Prus? Z nowym rokiem życzyłabym sobie…

Fot. Dom Książki/Editress

Nie chcę brzmieć malkontencko. Jedynie z oczekiwaniami. Spoglądam w mój notatnik ze szkicami tekstów, a potem patrzę na stosy książek, które piętrzą się na biurku i wokół. Pracy i pomysłów nie zabraknie. Nowy rok przyniesie pewnie mnóstwo nowych tytułów, przez które trzeba będzie się przedzierać z nadzieją, że znajdzie się tę wyjątkową książkę. I na pewno coś się objawi.

W tym roku czekałam na „Unicestwianie” Michela Houellebecqa i z satysfakcją doczekałam się. Zagłębiałam się w literaturę estońską i z wielkim zainteresowaniem przeczytałam – rzecz już nienową – „Ojcu” Jaana Kaplinskiego czy “Listopadowe porzeczki” Andrusa Kivirähka, które były prawdziwym szaleństwem czytelniczym! Moje serce podbiła również literatura bułgarska – „Ballada o lutniku” Wiktora Paskowa, czy „Schron przeciwczasowy”  Grigorija Gospodinowa, którego wcześniej odkryłam przy lekturze „Fizyki smutku”.

Fot. Dom Książki/Editress

Było też rozrywkowo i na poziomie. Poirot rozruszał po wakacjach moje little gray cells. Agatha Christie i jej słynny detektyw w serii Wydawnictwa Dolnośląskiego nadal dostarczają prawdziwej przyjemności czytelniczej, szczególnie gdy z tyłu głowy wizualizuje się David Suchet, jako jedynie słuszny Hercules Poirot.

Fot. Dom Książki/Editress

Czytanie seriami również się sprawdziło – Lustrzanna, seria Z kolibrem….  – niezawodne i pewne. „Dziewczyna z konbini” Sayakaty Muraty, to prawdziwa perełka serii z Żurawiem. Klucz czytania seriami nadal serdecznie polecam!

Sporo z czytanych przeze mnie tytułów miało formę e-booka, ale i audiobooki zagościły w tym roku. „Przedpiekle sławy. Rzecz o Chopinie” Piotra Witta, przeplatane utworami kompozytora, było ucztą dla ucha na wielu poziomach. Podobne jak „Kroniki paryskie” również Piotra Witta. Obiecuję sobie, że w przyszłym roku częściej sięgnę po audiobooki. Jedno z postanowień 🙂

Fot. Dom Książki/Editress

A tymczasem rok 2022 był również czasem sentymentów. Dużą przyjemność sprawił mi reportaż „Od Katowic idzie słońce” Anny Malinowskiej. Mogłam powrócić do dawanych miejsc i dowiedzieć się o nich wielu znaczących szczegółów.
W ramach nadrabianych zaległości sięgnęłam wreszcie po „Anomalię” Hervégo Le Tellier. Jak pisze w posłowiu Marek Bieńczyk, powieść-zabawa w pastisz oulipiańskiej poetyki. Znakomita!

Nie śledziłam w tym roku zbyt intensywnie nagród literackich, tropiłam sama, raz pociągnięta niespodziewaną lekturą. Choć bywało, że dobrze zapowiadająca się książka rozczarowała tak mocno, że trudno było dobrnąć do ostatnich stron. Zdecydowanie mniej zawodu dotknęło mnie w literaturze dla dzieci i młodzieży. Tu nasi autorzy mocno trzymają fason. Żeby i tu dobrze zamknąć rok, lektura „Pięciu choinek, w tym jednej kradzionej” Barbary Kosmowskiej jest absolutną koniecznością. Autorka – klasyk nigdy nie zawodzi. Dla tych, który lubią, gdy język traktuje się z szacunkiem i świadomością jego możliwości – pisarka pierwszorzędna – od lat. Nie tylko dla dzieci – przecież! Te pięć choinek i bez tej kradzionej, otulają jak ciepły kocyk.

 „Nowy rok bieży…”, nie spodziewam się nudy, wiem, że kilka bardzo interesujących książek ukaże się w 2023 roku, przy niektórych miałam przyjemność maczać palce, jako redaktor na służbie 🙂 . Czekam na niespodzianki i na tę wyjątkową fabułę, licząc, że nie jestem w oczekiwaniach sama. Piętrzą się również książki “czeskie”, jako nowe wyzwanie zawodowe. “Czechy. To nevymyslíš” Aleksandra Kaczorowskiego – napoczęte, przechodzą na 2023 rok 🙂

Fot. Dom Książki/Editress

W ostatnich miesiącach tego roku zdarzyło mi się snuć rozmowy o polskim nieczytaniu. O nieczytających studentach na studiach filologicznych, o tym, jak to czytanie rozruszać. Niezmiennie twierdzę, że miłość do książek wynosi się z domu. Czasem jest zwyczajnie za późno. Chyba że zagramy nowymi argumentami – z pomocą przyszedł dr Tomasz Rożek – który w najnowszym podkaście mówi: „gdyby ludzie wiedzieli, jak bardzo czytanie książek zmienia nasze mózgi, zmienia w jak najlepszym tego słowa znaczeniu, statystycznego Polaka nie dałoby się oderwać od książek” https://youtu.be/gTUmod-Kkx0

Przekonamy się? Wszystkie wymienione w tym tekście tytuły serdecznie i z pełną odpowiedzialnością polecam, niektóre mają swoje recenzje na blogu. Można od nich zacząć. I tak poza tym – dobrych książek w nowym roku!

Editress