Podróż pełna sentymentów

Ilustratorki, ilustratorzy : motylki z okładki i smoki bez wąsów / Barbara Gawryluk ; książkę zaprojektowała Anna Pol.Warszawa : Wydawnictwo Marginesy, 2019. – 413, [3] strony : faksymilia, fotografie, ilustracje ; 24 cm.

Tysiąc, a może milion razy powtarzałem zdanie klasyka, że wszystko, co najważniejsze w życiu człowieka piszącego zdarza się w dzieciństwie[1] – tak w swoich tekstach deklarował Jerzy Pilch.
Śmiało można sparafrazować słowa pisarza i powiedzieć, że wszystko, co najważniejsze w życiu człowieka czytającego również zdarza się w dzieciństwie. To moja prywatna, skrajnie subiektywna perspektywa i obserwacje. Dziecięce lektury ukształtowały moją miłość do literatury wszelakiej. Rozkochały w słowie pisanym i rozpoczęły wielką przygodę z książką – również zawodową. 

Tekst i obraz – zasadnicze składniki książki dla dzieci zostawiają ślady w pamięci i w wyobraźni na lata. Z całą mocą przekonała mnie o tym książka „Ilustratorki, ilustratorzy : motylki z okładki i smoki bez wąsów” Barbary Gawryluk, która stała się cudowną podróżą w czasie, pełną sentymentów, a nawet wzruszeń. 

Z wielką przyjemnością oddałam się lekturze rozmów z czołowymi polskimi ilustratorkami i ilustratorami, którzy kształtowali dziecięcą wyobraźnię dorosłych już dziś czytelników – nie tylko w Polsce! Niektórych mistrzów ilustracji  reprezentowała rodzina, gdyż nie ma już ich wśród nas. Ale została twórczość, niepowtarzalna, wyjątkowa, pełna charakteru.

Wspaniałe reprodukcje okładek, rysunków książkowych sprawiły, że po lekturze rzuciłam się do mojej biblioteczki z dzieciństwa w poszukiwaniu tytułów pokazanych w książce. Sprawdzałam, czy każdy z ilustratorów ma swoją reprezentację w postaci choćby jednej książeczki na mojej półce. Ma!   

Czytając rozmowy ze wspaniałymi artystami lub wspomnienia o nich,  nie opuszczały mnie takie pojęcia jak: staranność, misja, klasa, jakość, pasja. Wspaniała polska szkoła ilustracji. Wielką przyjemnością było zajrzeć przez ramię ilustratorkom/ilustratorom, poznać ich warsztat pracy, ulubione techniki, zobaczyć kształtujący się styl, zajrzeć do teczek wypełnionych znakomitymi pracami. Nie tylko ilustracjami książkowymi, ale także projektami pocztówek i znaczków. Uświadomić sobie problemy, z jakimi zmagali się w pracy i w życiu. Trudności drukarskie, cenzura…, a jednak stworzyli niezwykłą grupę artystów, świetnie radzących sobie w tych szarych czasach PRL-u. A przede wszystkim, co  uderza w lekturze najmocniej, to ich relacje pełne PRZYJAŹNI! Wartości, której dziś znacząco brakuje w wielu grupach zawodowych, została bowiem zamieniona na rywalizację…  

Tymczasem miło było zajrzeć do redakcji „Misia”, kultowego  pisemka dla dzieci,  pod wodzą Zbigniewa Rychlickiego, który potrafił stworzyć wspaniałe miejsce pracy wielu wybitnych ilustratorów. Poznać pierwsze kroki Józefa Wilkonia, Bohdana Butenki. Dowiedzieć się, jak powstała kultowa okładka do serii „Poczytaj mi mamo” autorstwa Krystyny Michałowskiej. Poznać wpływy Jana Marcina Szancera na kształtowanie stylu młodych ilustratorów. Plejada wspaniałych nazwisk otwiera sentymentalną podróż w czasy dziecięcych lektur. Zdecydowanie warto dać się porwać. Niektóre prace mają drugie życie, wznowione rozbudzają wyobraźnię kolejnego pokolenia. Seria Poczytaj mi mamo – Naszej Księgarni, czy seria Mistrzowie Ilustracji Wydawnictwa Dwie siostry zyskują kolejnych wielbicieli dobrej ilustracji.

Barbara Gawryluk wykonała świetną pracę, która jest prawdziwym pokłonem dla wybitnych ilustratorów. Jako miłośniczka dobrej lektury uznałam,  że to najlepsza książka na inaugurację literackiego bloga.


[1] Jerzy Pilch, Narty Ojca Świętego, Warszawa 2004, s. 6